Kobiety karmiące żyją w ciągłym strach, że to, co zjedzą zaszkodzi ich dziecku. Przekonanie o kolkach spowodowanych dietą sprawia, że wielka liczba kobiet karmiących już od początku ciąży zaczyna być na diecie. Eliminują z niej wszystko, co może uczulać. Pozbawiają się orzechów, owoców cytrusowych, czerwonego mięsa i mnóstwa innych produktów żywieniowych. Czy ten tok rozumowania ma sens? Czy warto karmiąc wyeliminować z diety wszystkie potencjalnie niebezpieczne produkty.
Literatura fachowa
Literatura fachowa jest tutaj zgodna absolutnie i bezwzględnie wyeliminować należy alkohol, (chociaż i tu można spotkać się z opinią, że kilka łyków szampana może dobrze wpłynąć na laktację). Jednak wyeliminowanie z diety wszystkich alergenów może spowodować, że dziecko nie będzie odporne. I faktycznie najmniejsza styczność na przykład z orzechami w przyszłości spowoduje zatrucie.
Dieta matki karmiącej
Dieta matki karmiącej powinna być zrównoważona. Organizm aa w przypadku karmienia dwa organizmy szybko poinformuje nas, jeżeli coś nie będzie mu odpowiadało. Najlepszym i najszybszym sposobem sprawdzenia, czy możemy coś zjeść jest zadanie sobie pytania czy mamy na to ochotę? Często zdarza się, że sam zapach wywołuje w nas mdłości a wygląd produktu, za którym wcześniej przepadałyśmy teraz odrzuca. Nie warto eliminować z diety niczego, wystarczy dokładnie kontrować jak dane produkty na nas wpływają i w przypadku problemu szukać winowajcy. Sugerowanie się tym, że nasza sąsiadka nie mogła jeść ogórków jest bezpodstawne.